Wartość „wspólnego dzieła”

Czyli dlaczego warto tworzyć wspólnotę i angażować w nią swe siły.

1. Dwa modele rodziny:

2. Analogicznie: dwa różne modele wspólnoty

3. Wspólnota — struktura bardziej złożona niż w rodzinie

Wspólnota — z racji ilości członków i różnych celów, którym służy zazwyczaj ma nieco bardziej złożoną strukturę niż rodzina. Odpowiednikiem rodziców są liderzy (moderatorzy); starszego rodzeństwa w rodzinie są animatorzy, oprócz tego niektórzy członkowie odpowiedzialni są za konkretne posługi, a inni współpracują z nimi.

  1. Co należy do liderów: Pojęcie „lider” nie jest ścisłe. Często obejmuje zarówno moderatorów, jak i część animatorów i innych „starszych we wspólnocie”. Funkcją lidera jest podejmowanie ważnych decyzji we wspólnocie, „gromadzenie ludzi”, dbanie o profil formacji i prowadzenie większych spotkań. Cechą charakterystyczną lidera nie jest koniecznie mnogość talentów, żywiołowość, atrakcyjność itp. Jest nią natomiast gotowość do pracy na rzecz dobra duchowego innych. Często ta gotowość może się nawet wydawać irracjonalna. Jeśli jednak okazuje się, że inni są chętni przyjąć tę — nawet irracjonalną — gotowość, że idą za liderem, to tym samym stają się potwierdzeniem powołania do bycia liderem. Ale caveat dux! Bardzo łatwo tak zapatrzyć się w swój charyzmat lidera, że zapomnę o własnej formacji duchowej, o własnym rozwoju intelektualnym i psychologicznym. Łatwo własne błędy usprawiedliwiać nielojalnością innych ... lub czymkolwiek. Ten kto został prawdziwym liderem, jest nim już na zawsze — bo troski o ludzi nigdy nie uda mu się już wymazać z serca — ale także i on będzie przechodził przez różne próby i doświadczenia. Może potrzebować nawet odsunięcia się od wspólnoty na jakiś czas, żeby powrócić do niej z rozpromienioną twarzą — jak Mojżesz, kiedy wracał z góry po rozmowie z Bogiem i tablicami przykazań. Nie muszę chyba przypominać, na co natknął się Mojżesz po powrocie z góry... Taka dola lidera.
  2. Co należy do animatorów: troska o konkretnych ludzi. Tej troski nigdy nie może zabraknąć. Słabością Kościoła katolickiego na przestrzeni wieków stało się to, że nie istniał ten „szczebel pośredni” — duszpasterstwo skierowane było głównie do „tłumu”, czyli dużej grupy, w której poszczególni członkowie są anonimowi. Jednak przykład wielu świętych i wybitnych chrześcijan pokazywał, że ludzie pragną być we wspólnocie, w której ktoś się o nich troszczy, w której mogą dzielić się swoją wiarą. Tak było ze św. Katarzyną ze Sieny (która miała grono swoich „wielbicieli”, chodzących za nią — prostą córką farbiarza), tak było ze św. Franciszkiem z Asyżu, tak rodziły się kolejne wspólnoty zakonne oraz świeckie bractwa. My dziś nie pamiętamy o tym, wydaje nam się, jakoby Kościół ograniczał się do życia parafialnego — tymczasem nigdy tak nie było. Owszem, bywały okresy „posuchy”, kiedy poza organizowanym odgórnie duszpasterstwem parafialnym niewiele się działo, ale bywały też okresy rozkwitu, kiedy czy to w bezpośrednim kontakcie, czy za pomocą literatury ludzie świeccy budowali się duchowo niezależnie od tego „podstawowego” duszpasterstwa parafialnego.
  3. Posługi we wspólnocie. Bycie liderem czy animatorem to także posługi. Inne posługi to:

4. Wartość „dzieła wspólnego” na modlitwie.

Słowo liturgia oznacza właśnie „wspólne dzieło”. Niestety liturgia parafialna rzadko jest dziełem wspólnym — zazwyczaj tylko kilka osób tworzy tę liturgię, a reszta jest konsumentami. Gdyby było inaczej, grupy modlitewne w parafii byłyby jedynie szczególnym dodatkiem (np. służącym modlitwie wstawienniczej czy uczeniu medytacji). Skoro jednak liturgia parafialna jest, jaka jest, ciężar modlitwy wspólnej muszą przyjąć na siebie grupy.

Jezus mówi wprawdzie, żeby się modlić w swojej „izdebce” — i my też tak mówimy, bo bez prawdziwej modlitwy osobistej modlitwa wspólnotowa jest fikcją — ale nie znaczy to, że w ogóle nie mamy się modlić wspólnie, bo mówi też „gdzie dwaj lub trzej...”

Co daje modlitwa wspólna, w której aktywnie uczestniczą wszyscy jej uczestnicy? Może dawać wiele, choć zazwyczaj nie wszystko naraz:

5. Wspólnota nie jest tylko „od modlitwy”!

Ani nawet sama modlitwa (wspólnotowa) nie jest tylko od nawiązywania relacji z Bogiem! Modlitwa buduje także nasz wymiar psychologiczny, umysłowy i społeczny. Wspólne spotkania mają przede wszystkim zbliżać nas do Boga, ale także powinny otwierać nas na siebie nawzajem, podnosić z „dołków” i uczyć czegoś.

Obok spotkań typowo modlitewnych muszą być także:


© macminer 2003. → Powrót na str. główną...